Często my, Polacy na Litwie, od rodaków z Macierzy słyszymy słowa uznania, że potrafiliśmy zachować patriotyzm, że to od nas Polacy mieszkający pomiędzy Bugiem i Odrą mogą się go uczyć.
Przyznać należy, że często to chwalenie nas za zachowanie języka ojczystego, tradycji, wiary, kultury przez rodaków z Polski i to utyskiwanie, że w granicach RP już takiego patriotyzmu nie uświadczysz, nieraz denerwuje. Wydaje się być zrozumiałe, że mieszkając poza granicami Macierzy, by zachować swoją tożsamość, nie dać podciąć korzeni, musimy być bardziej twardzi, zdeterminowani do zachowania tego, co w ojczyźnie człowiekowi naturalnie jest dostępne i dane, co mu się niejako należy.
Prawdą chyba będzie też to, kiedy stwierdzimy, że niekiedy z tym tzw. „patriotyzmem” przesadzamy (nie w sensie uczucia), tylko jego eksponowaniu. Niekiedy wydaje się nam, że jak włożymy krakowski strój, wepniemy biało-czerwone kokardy i zaśpiewamy wzruszającą do łez piosenkę o białej róży, którą dziewczyna da swemu Jasieńkowi, gdy wróci z wojenki (skąd inąd bardzo piękną, autentycznie lubianą na Wileńszczyźnie piosenkę) – to zademonstrujemy najwyższy stopień patriotyzmu. A co dopiero, jak to wykonają kilkuletnie dzieci – takie wzruszające na scenie, chociaż niemające pojęcia o tym, co i jak śpiewają.
Taki „eksponowany patriotyzm” może irytować. W przeciwieństwie do tego „ukrytego”, kiedy to kilkuletnie dzieciaki poprawną polszczyzną, słowami dla nich zrozumiałymi, w formie wesołej zabawy, opowiadają o 12 miesiącach i porach roku. Jednocześnie demonstrują wiedzę i doskonale się bawią, tańcząc i śpiewając odpowiednie dla ich wieku piosenki w ojczystym języku.
Przepraszam tych, kto się poczuje obrażony tym zestawieniem „dwóch rodzajów patriotyzmu”, które ostatnio zaistniały obok siebie na jednej z dziecięcych imprez w Domu Polskim w Wilnie. Jednak śmiem łudzić się nadzieją, że sympatyków tego „drugiego rodzaju” wśród nas nie brakuje. I to on zaowocuje w przyszłości też piękną piosenką przekazywaną w naszych rodzinach z pokolenia na pokolenie – „Rozkwitały pąki białych róż”.
Na wszystko jest swój czas.