Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 00:47

Sprawdziany sieją popłoch

W grudniu resort edukacji skierował do Sejmu projekt poprawek do ustawy o oświacie dotyczący zmian w przeprowadzaniu etapowych sprawdzianów w szkołach ogólnokształcących na Litwie. Od przyszłego roku szkolnego mają one być obowiązkowe w klasach 4, 8 i 10.
Sprawdziany sieją popłoch

Autor: Pixabay

Ministerstwo Edukacji, Nauki i Sportu przedłożyło pod obrady Sejmu projekt zmian dotyczący sprawdzianów osiągnięć edukacyjnych uczniów w 4, 8 i 10 klasach szkoły podstawowej. 

Zmiany te zakładają, że wymienione sprawdziany mają być nie tylko obowiązkowe (dotychczas były jedynie zalecane, ale i tak składało je ponad 96 proc. uczniów), ale też inicjować konkretne działania, skierowane zarówno na stworzenie uczniom możliwości nadrobienia zaległości, jak też mają decydować o tym (w klasie 10), na jakich warunkach i gdzie uczeń będzie mógł kontynuować dalszą naukę. 

Według nowych zasad uczniowie będą musieli zaliczyć sprawdziany na ocenę dostateczną, więc co najmniej na „czwórkę”. Zmiany proponowane przez ministerstwo przewidują, że uczniowie klas 4 i 8, którzy podczas sprawdzianów uzyskają ocenę niższą niż „cztery”, będą mieli zapewnioną dodatkową pomoc nauczyciela, by nadrobić indywidualne zaległości. 

Uczniowie klas 10, by zdobyć wykształcenie podstawowe, będą musieli mieć nie tylko pozytywne oceny roczne ze wszystkich przedmiotów, ale też zaliczyć sprawdziany na ocenę nie mniejszą niż „cztery”. O ile temu nie sprostają, będą mogli indywidualnie nadrobić zaległości i ponownie (tego samego roku) przystąpić do sprawdzianu, bądź też powtórzyć naukę w klasie 10. 

Poprawki do ustawy zakładają również to, że od 2029 roku poprzeczka wyników ze sprawdzianów ma być podniesiona – zdane mają być na „piątkę”. 

Uczniowie, którzy nie uzyskają w 10 klasie wymaganych ocen ze sprawdzianów, nie będą mogli kontynuować nauki w gimnazjach, czyli przejść do III klasy gimnazjalnej. Jako dalszy tor kształcenia proponowane są dla nich szkoły zawodowe. 

Właśnie te założenia zmian wywołały negatywne oceny w wielu środowiskach – zarówno szkolnych, jak i wśród specjalistów ds. edukacji, rodziców, polityków. 

Wielu dostrzegło w tym element segregacji uczniów, „ukaranie” nauką zawodu. Przypomniano też o tym, że takie metody były stosowane za władzy radzieckiej. (Warto odnotować, że w tamtych czasach popyt na wykwalifikowanych robotników był bardzo duży, zawodówek było w bród i właśnie dbając o ich funkcjonowanie, wręcz zmuszano szkoły do kierowania do nich odpowiedniej ilości absolwentów podstawówek). 

Dziś sytuacja jest taka, że w 11 samorządach na Litwie nie ma ani jednej zawodówki; w 29 – po jednej filii takowych szkół, a w pozostałych, z wyjątkiem Wilna i Kowna, są 1-2 takie szkoły. Z tego wynika, że zamknięcie przed uczniami – dziećmi w wieku 16 lat – drzwi gimnazjów, skazuje ich na nic nie robienie. Szczególnie dotyczy to prowincji, gdzie taka sytuacja będzie skutkowała dorastaniem kolejnych pokoleń tzw. pobieraczy zasiłków. 

Fot. Pixabay

Podniesienie poprzeczki poziomu wiedzy potrzebnej do przekroczenia progu gimnazjum wywołało też popłoch w tych placówkach (w miasteczkach i osiedlach), bowiem strata każdego ucznia grozi im zdegradowaniem do statusu podstawówki. A to z kolei pozbawi też możliwości pobierania nauki w gimnazjum uczniów mających dobre wyniki jedynie dlatego, że nie będą kompletowane klasy. I to jest uzasadniony niepokój. 

Jednak czy nie jest amoralnym przyjmowanie do gimnazjum ucznia, którego poziom wiedzy nie odpowiada faktycznie minimalnym wymaganiom. Tacy „gimnazjaliści” są balastem. Jednak ten „balast” pomaga utrzymać gimnazja na prowincji. 

Powstaje też pytanie: jak odbywa się proces nauczania, jeżeli uczeń uczęszczający do szkoły w ciągu 10 lat nie może się wykazać faktycznie minimalnym poziomem wiedzy i, jak się teraz to mądrze zwie: koniecznych kompetencji. Właśnie to, a nie jedynie troska o zachowanie gimnazjów z „balastem” powinno budzić niepokój zarówno społeczności szkolnych, jak też państwa. Trzydzieści lat niepodległej oświaty, praktycznie tyleż samo lat zmian i reform. I oto jaki mamy wręcz opłakany wynik: sprawdzian zdany na „czwórkę” (w dziesięciostopniowej skali ocen) staje się wyzwaniem.

Jak twierdzi minister edukacji, właśnie obowiązkowe sprawdziany w 4 i 8 klasie pomogą „wykryć” wszystkie braki, zmotywują (być może) ucznia i, co jest najważniejsze, jak podkreśla szefowa resortu – zostaną stworzone warunki udzielenia indywidualnej pomocy dla ucznia na czas. Oczywiście, na to potrzebne są środki, a co najważniejsze – nauczyciele, którzy podołają zwiększonemu obciążeniu. 

Znając realia, że najbardziej pomocy uczniowie potrzebują z matematyki, a nie tylko nauczycieli, ale też korepetytorów z tego przedmiotu jest brak, sprawa wygląda niezbyt optymistycznie.


Podziel się