Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 00:23

Gra o teatr. Porażka roku wileńskich Polaków!

Społeczność polska na Litwie mogła mieć „swój teatr”. Niestety, szansa została zmarnowana. W zmienionej nazwie dawniejszego Teatru na Pohulance zabrakło przymiotnika „polski”. Co na to prawda historyczna? Ta nie miała głosu, decydował minister kultury na wniosek zespołu eksperckiego. Prawda historyczna nie miała nawet adwokata, mimo że w ministerialnej komisji zasiadał Polak.
Gra o teatr. Porażka roku wileńskich Polaków!
Wileński Teatr Stary

Autor: domena publiczna

Dotychczasowy Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy został przemianowany na Wileński Teatr Stary. Minister kultury Simonas Kairys 13 września podpisał stosowne rozporządzenie w tej sprawie.

 
Polskość przegrała z wielokulturowością

Wokół nazwy teatru ze słowem „rosyjski” zaroiło się po tegorocznej inwazji Rosji na Ukrainę, a mianowicie na wiosnę, po wywołaniu dyskusji przez litewskich działaczy kulturalnych. Jako jeden z pierwszych w litewskiej opinii publicznej z lejtmotywem zmiany nazwy teatru zaistniał reżyser Gintaras Varnas. 

Na pierwszy rzut oka sprawa rysowała się w jasnych barwach: inicjatorom przemian chodzi o przywrócenie prawdy historycznej i skasowanie określnika „rosyjski”, bo treść wystawianych przez miejscową trupę teatralną spektakli ostatnimi laty nieco dysonowała z widniejącą na szyldzie nazwą. 

Pomysłodawcy w swojej narracji całkiem słusznie akcentowali wielokulturowość Wilna. Miejscowym Polakom to nie mogło się nie podobać. A więc wystarczyłoby odbyć rozmowę z ministrem kultury, zaproponować do komisji eksperckiej osoby kreatywne, potrafiące uargumentować i obronić polską prawdę historyczną, na posiedzeniu podać trafną nazwę i jesteśmy w domu. W dzisiejszych „namiętnych polsko-litewskich stosunkach” bodajże każda zaproponowana przez Polaków nazwa teatru by przeszła. Nawet Biedronka. 

Zaczęły się schody. Gdy litewscy aktywiści tak się raptem zagalopowali z wielokulturowością, że idea polskości legła w gruzach. 

Orędownicy zmian, niestety, na pierwszym miejscu nie stawiali faktu, że dawny Teatr na Pohulance został wybudowany w 1913 roku ze składek społeczeństwa polskiego ówczesnego Wilna, które wówczas za czasów carskiej Rosji żywiło potrzebę polskiego słowa. Po obaleniu caratu i transformacji ustroju w latach 30. ub. stulecia teatr został przekazany wileńskiemu magistratowi artykułując intencję, swoisty testament – „by ze sceny polskie słowo brzmiało”. W owym czasie było to oczywiste, jednakże doszło do kolejnej zmiany władzy, zaś zamierzenie darczyńców powoli było spychane na margines. 

Litewscy przedstawiciele świata kultury w dyskursie publicznym nie mijali się z prawdą, akcentując, że w murach byłego teatru na Pohulance za czasów sowieckich gościł m.in. Państwowy Teatr Dramatyczny, że w roku 1948 gmach stał się siedzibą opery, że następnie bawił tam teatr akademicki, że przytułek przez krótki czas miał teatr młodzieżowy, aż w roku 1986 zagościł Rosyjski Teatr Dramatyczny (zakładano, że czasowo, skończyło się na 36 latach). 

Te zawirowania losu, które dotykały wciąż niszczonych przez czas murów teatru zbudowanego dla sztuki polskiej, nie wyglądały na przeszkodę do niepokonania. Wcale nie było przesądzone, że w nazwie teatru nie może być przymiotnika „polski”. 

Niby za oczywiste uchodziło, że w ministerialnej komisji znajdzie się przedstawiciel społeczności polskiej, który nada sprawie właściwy bieg. 

A jednak, jak się okaże, w efekcie końcowym Polacy obudzili się z ręką w nocniku.

 
„Polski przedstawiciel” w zespole eksperckim

Po przeszło miesięcznej medialnej wymianie zdań tegorocznej wiosny w litewskim resorcie kultury został powołany zespół ekspercki, który miał zaproponować nową nazwę teatru. Eksperci spotkali się pięć razy, aż zdecydowali ministrowi kultury doradzić – Wileński Teatr Stary. 

Fot. BNS/Irmantas Gelūnas

Z informacji przedstawionej przez Ministerstwo Kultury wynika, że „polski przedstawiciel” Artur Ludkowski – kierownik administracji Domu Polskiego w Wilnie – nawet nie zadał sobie trudu wnieść propozycję i ocalić od zapomnienia prawdę historyczną, ażeby w nowej nazwie byłego Teatru na Pohulance zaistniał polski pierwiastek. Ludkowski zaprzepaścił niebywałą szansę! 

Jego pozycja miała być odczytana jako znak, że litewskim Polakom jakoś wcale nie zależy, by w zmienianej nazwie Rosyjskiego Teatru Dramatycznego zagościł przymiotnik „polski”.

 
Wykasować ze świadomości

W końcu nie o jedno słowo tutaj chodzi. Nazwa Wileński Teatr Stary nie odzwierciedla sedna. Za kilka dekad czyn wilnian, którzy na początku XX w. – będąc pod butem caratu – pragnęli polskości i zbudowali sobie teatr, może nie żyć w świadomości Polaków. Gmach na ówczesnej Wielkiej Pohulance ze słowem „polski” byłby swoistym pomnikiem, który chroniłby prawdę historyczną. 

Czyżby priorytetem polskiego „eksperta” była chęć odrobienia za posadę u boku litewskiej premier?

Swojego pozytywnego zaskoczenia w tej rozgrywce nie kryją reprezentanci litewskiego establishmentu, którym udział Ludkowskiego w ministerialnej grupie roboczej był wręcz wygraną w totolotka. 

Nieoficjalnie się mówi, że dołożono wszelkich starań, by w zespole eksperckim nie znalazł się przedstawiciel Związku Polaków na Litwie. 

Odnośnikiem do pierwotnego imienia teatru i czynnika historycznego mogła być Pohulanka. Mogła być też Reduta (mimo że nazwa nieco z ówczesnego eksportu, jednak oddająca hołd Juliuszowi Osterwie (podobno w tych latach teatr przeżywał okres świetności). Teatr Reduta im. Juliusza Osterwy – to rozbudowana propozycja poprzedniej wersji (przy użyciu nazwiska Osterwy można śmiało rozważać pominięcie hasła „Reduta”) itd. 

A przecież wystarczyło chcieć. 

William Shakespeare w „Makbecie” użył słów: „Zamiary są wiatrem, kiedy nie idą z wykonaniem w parze”.


Podziel się